Zatoka Świń, czyli jedna z największych porażek CIA...


17 kwietnia 1961 r. rozpoczęło się lądowanie w Zatoce Świń - nieudana próba desantu kubańskich emigrantów na Kubę, wspierana przez CIA. Od czego się zaczęło ?

Jak wiadomo w 1959 r. rewolucja kubańska, której przewodzili Fidel Castro i Che Guevara, odsunęła od władzy gen. Fulgencię Batistę, wspieranego przez USA, który z kolei doszedł do władzy przez zamach stanu (bezkrwawy bo bezkrwawy, ale jednak zamach stanu). Trzeba zaznaczyć, że Castro, wbrew powszechnie panującej opinii, nie zawsze był "krwiożerczym komunistą", wręcz przeciwnie. Zaczynał jako prawnik (Castro jest doktorem prawa cywilnego i magistrem prawa dyplomatycznego), który po założeniu kancelarii zajmował się obroną przedstawicieli biedoty miejskiej. Kiedy Batista dokonał zamachu stanu, Fidel zgłosił fakt do sądu, powołując się na konstytucję. Wniosek rzecz jasna został przez sąd odrzucony. W związku z brakiem prawnie poprawnych możliwości walki Castro postanowił walczyć przy pomocy siły. Po kilku nieudanych próbach wzniecenia buntu wreszcie udało się. Trwająca prawie 6 lat rewolucja kubańska zakończyła się 1 stycznia 1959 r., kiedy to w Nowy Rok Fulgencio Batista uciekł z kraju. Castro, z braku innej możliwości nawiązał bliższą współpracę z ZSRR, współpracę którą dalej rozwijał. Czemu z braku innej możliwości? Primo, rewolucja usunęła Batistę, który był wspierany przez USA, dlatego Castro nie mógł raczej prosić "Wuja Sama" o pomoc, chyba że zagroziłby związaniem się z ZSRR. Secundo, nawet jeśli USA zgodziłoby się na udzielenie wsparcia, to przecież jednym z powodów poparcia Castro przez ludność był fakt, że reżim Batisty kojarzył się z amerykańskimi marionetkami. Pomoc od USA odpadała.



W związku ze zbliżeniem rewolucyjnej Kuby do komunizmu i związanym z nim mocarstwem, ZSRR, oraz silnym wpływem, jaki wywarła rewolucja kubańska na inne kraje Ameryki łacińskiej, Amerykanie próbowali izolować Kubę, m.in. poprzez wywieranie presji na Organizacji Państw Amerykańskich, których działania miały doprowadzić do ostatecznego upadku Castro. OPA nie chciała jednak zaognienia konfliktu – Kuba, jeśli by ją przycisnąć do muru, mogła jeszcze bardziej zbliżyć się do Sowietów. A, że Amerykanie jak się uprą, to muszą to zrobić, niezależnie od tego jakie ma to szanse powodzenia (tak, wygramy w Wietnamie, tak, uda Nam się wprowadzić amerykański wzór demokracji w muzułmańskim państwie, nie, podsłuchiwanie sojuszników nie jest złe). Dlatego postanowili podjąć bardziej radykalne środki.

Na początku 1960 prezydent Eisenhower upoważnił CIA do zaplanowania tajnej akcji, która rozwiązałaby problem kubański. Taka akcja miała obejmować proces rekrutacji, szkolenia, a następnie desantu kubańskich emigrantów na Kubie. W materii obalania dyktatorów, czy pomaganiu niektórym włodarzom w utrzymaniu się przy władzy CIA miała spore doświadczenie, mogła też pochwalić się znacznymi sukcesami – udało się na Filipinach (CIA pomogło Ramonowi Magsaysayowi pokonać komunistyczną partyzantkę), Iranie ( w ramach operacji AJAX obalono rząd Mahammada Mossadeka), a w 1954 odsunięto od władzy prezydenta Gwatemali – Jacobo Arbenza.
W kwietniu 1960 r. CIA rozpoczęło werbowanie kubańskich emigrantów. Początkowo szkolenie było prowadzone na wyspie Useppa (wyspa u wybrzeży Florydy) i innych ośrodkach rozsianych po całej Florydzie. Jednak wzrastająca liczba rekrutów wymusiła na CIA założenie nowej bazy. Nie mogła się znajdować w USA, ponieważ Amerykanie chcieli załatwić sprawę w „białych rękawiczkach”, nie chcieli żeby powiązano ich z całą operacją. Dlatego założyli bazę o kryptonimie JMTrax w Gwatemali, w pobliżu miasta Retalhuleu. Ostateczna liczba rekrutów wyniosła około 1400-1500. Ich jednostce nadano nazwę Brigada Asalto 2506.  Dowódcą brygady ze strony kubańskiej został José Pereza "Pepe" San Román, dawniej oficer w armii Batisty, później jeden z członków opozycji. Wybór nowego dowódcy okazał się nie do przyjęcia dla części rekrutów. Niezadowolenie budziło podleganie amerykańskim wojskowym, a Román szkolony w Ameryce był kojarzony jako kolejny figurant na usługach Stanów Zjednoczonych. Doprowadziło to nawet do rezygnacji części rekrutów ze szkolenia. Brygada 2506 miała własne „siły powietrzne”, składające się z 32 bombowców A-26 Invader (błąd na Wikipedii, która podaje B-26), specjalnie przerobionych na maszyny ofensywne – wymontowano z nich uzbrojenie defensywne, a zamontowano m.in. stelaże dla rakiet. 6 z bombowców nosiło oznaczenia Gwatemalskich Sił Powietrznych, resztę przemalowano na barwy FAR (Fuerza Aérea Revolucionaria) – sił powietrznych rządu kubańskiego w celu dezinformacji przeciwnika. Piloci FAL (Fuerza Aérea de Liberación), lotnictwa kubańskich rebeliantów, były szkolone przez instruktorów amerykańskiej Gwardii Narodowej w bazie na plantacji Helvetia. Szkolenia spadochronowe odbywały się w bazie o nazwie kodowej "Garrapatenango", leżącej w pobliżu Quetzaltenango w Gwatemali. Trening desantu morskiego miał miejsce na wyspie Vieques w Portoryko. Szkolenia czołgistów odbywały się w Forcie Knox, Kentucky i Benning w stanie Georgia. Działania podwodne i wywiadowcze były doskonalone w bazie Belle Chase, niedaleko Nowego Orleanu. 9 kwietnia oddziały zostały przetransportowane do Nikaragui, skąd miały wypłynąć na Kubę.

Pierwotnie lądowanie miało mieć miejsce w Trinidadzie, starym mieście kolonialnym. Byłaby to bardzo dobra lokalizacja – jedyne połączenie z resztą kraju stanowiły mosty na rzece, które można było z łatwością wysadzić w powietrze. Ponadto, w razie ewentualnej klęski,  znajdujące się w pobliżu góry umożliwiały walkę partyzancką. Istotne było też lotnisko, dzięki któremu można byłoby zapewnić walczącym wsparcie i zaopatrzenie. Z lądowania w Trinidadzie zrezygnowano i zdecydowano się na Zatokę Świń, ponieważ... prezydent Kennedy uznał lądowanie A-26 w Trinidadzie za zbyt "spektakularne" -w mniemaniu Amerykanów Zatoka Świń zapewniała "ciche" lądowanie i utrudniała powiązanie rządu USA z całą operacją - fakt, trudno domyślić się od kogo lądujący "zakupili" bombowce, broń, okręty itp. ... Nieco absurdalne, zwłaszcza, że ludzie najbardziej związani i obeznani ze sztuką wojenną - Połączony Komitet Szefów Sztabów uznał opcję z Trinidadem za lepszą.

Nie dosyć, że wybrano złe miejsce do lądowania, to jeszcze nie zdawano sobie sprawy. Czy też raczej nie chciano sobie zdawać sprawy z siły przeciwnika – kubański wywiad doskonale wiedział o lądowaniu z prasy, rozmów z rekrutami do Brygady 2506, a także dzięki działalności  dwóch agentów KGB (Komitiet gosudarstwiennoj biezopasnosti ) – Osvaldo Cabrera Sancheza i „Aragon”. Kubańska armia nie była też pozbawiona możliwości do obrony – była uzbrojona w czołgi T-34/85 i IS-2, działa pancerne SU-100, haubice 122 mm i działa 105 mm. Siły powietrzne (najbardziej niedocenione przez atakujących) latały na A-26, myśliwcach Hawker Sea Fury i odrzutowych T-33, o których błędnie sądzono, że są nieuzbrojone. W ramach przygotowań do inwazji Kubę podzielono na trzy sektory obronne – siłami wschodnimi dowodził Raul Castro, brat Fidela, centralnymi mjr Juan Almeida, a zachodnimi – Che Guevara. Siły kubańskie były wspierane przez radzieckich doradców wojskowych, otrzaskanych w bojach II wojny światowej, czy nawet hiszpańskiej wojny domowej (wielu z nich było zresztą Hiszpanami, od czasu wygranej Franco mieszkającymi w ZSRR).

Cała operacja zaczęła się właściwie 15 kwietnia, kiedy to bombowce FALu zaatakowały kubańskie lotniska. Każdy z samolotów był uzbrojony w bomby, karabiny maszynowe i rakiety. Początkowo naloty miało wykonać 16 bombowców, ale prezydent Kennedy, przestraszony nieco rozmiarami operacji (no tak, polityczna poprawność…) nakazał zredukowanie liczby atakujących maszyn. Nie dziwi zatem fakt, że bombardowanie nie przyniosło pożądanego skutku – zniszczono tylko jedną maszynę bojową oraz kilka samolotów transportowych i pasażerskich. Amerykanie chcieli zwiększyć zamieszanie wśród kubańskich żołnierzy, dlatego wysłali jeden bombowiec FALu, pomalowany w barwy lotnictwa kubańskiego rządu, do Miami, gdzie miał udawać samolot skradziony przez „dezertera”. Sztuczka nie powiodła się ponieważ maszyny rebeliantów różniły się znacząco od tych używanych przez siły Castro, tak więc dziennikarzy szybko odkryli fortel. 16 kwietnia grupy dywersyjne atakujących wykonały 2 nieudane próby lądowania na Kubie. Desant udał się dopiero następnego dnia.

Flota tzw. „Cuban Expeditionary Force” liczyła 5 frachtowców, wypożyczonych przez CIA, uzbrojonych w działka przeciwlotnicze:

- „Houston” (kryptonim Aguja – “Igła”)
- „Rio Escondido” (kryptonim Balena – po włosku „Wieloryb”)
- „Caribe” (kryptonim Sardina – “Sardynka”)
- „Atlantico” (kryptonim Tiburón – “Rekin”)
- “Lake Charles”
Oraz dwie jednostki desantowe “Blagar” I “Barbara J.”

Okrety były eskortowane do punku “Zulu”, położonego około 65 km od Kuby, przez niszczyciele US Navy – USS Bache, USS Beale, USS Conway, USS Cony, USS Eaton, USS Murray i USS Waller. Ponadto w rejonie Kajmanów stacjonowała „Grupa Zadaniowa” złożona z lotniskowca, 5 niszczycieli i dwóch okrętów podwodnych.

Lądowanie rozpoczęło się około 00:00 17 kwietnia – jako pierwsze płynęły dwie łodzie desantowe z agentem CIA i 5 nurkami na każdej. Prowadziły one 4 okręty, które przewoziły 1400 żołnierzy Brygady wraz czołgami M41 Walker Bulldog. Około godziny 06:30 samoloty FAR – Sea Fury, A-26 i T-33 rozpoczęły nalot na flotę inwazyjną. Uszkodzony został „Houston”, który osiadł na mieliźnie – prawie 1/3 żołnierzy nie mogła się wydostać ze statku, znaczna część utonęła lub zmarła od ran. Bombardowanie pozbawiło już na samym początku inwazji Brygadę 2506 1/10 amunicji. O 07:30 spadochroniarze rozpoczęli operację „Falcon” – 30 z nich zrzucono na południe cukrowni „Australia”. Mieli zablokować ważną drogę łączącą kilka strategicznych miast, jednak ciężki sprzęt utonął w bagnach, przez co spadochroniarze nie mogli wypełnić powierzonego im zadania. O 09:30 rządowe myśliwce zaatakowały frachtowiec „Rio Escondido” i zatopiły go 3 km od Giron. Okręt poszedł na dno wraz ze środkami łączności i zapasem amunicji na 10 dni walk… Do wieczora w rejon inwazji Castro udało się przerzucić pięć batalionów piechoty wraz z baterią moździerzy. Nocą dotarły również czołgi, bateria haubic 122 mm i artyleria plot. Rząd przerzuciłby większe siły, gdyby nie ataki rebelianckiego lotnictwa.

Kubańscy żołnierze wspierani przez T-34 w pobliżu Playa Giron. 19 kwietnia 1961 r.

18 kwietnia doszło do największej bitwy inwazji, zwanej „bitwą o rotundę” – prawie 400 żołnierzy Brygady, wspieranych przez moździerze i 2 czołgi, odpierało ataki 2 tysięcy żołnierzy rządowych, wspieranych przez czołgi. Przed południem siły kubańskie przejęły Playa Larga i zaczęły spychać rebeliantów w kierunku Playa Giron. W wyniku tego starcia rząd stracił około 1500 ludzi – 500 zabitych i 1000 rannych. Zmusili jednak Brygadę do odwrotu. Można powiedzieć, że właściwie już 18 kwietnia operację można było uznać za nieudaną – rozpoczęto powolne wycofywanie ocalałych żołnierzy Brygady. Walki zakończyły się ostatecznie 21 kwietnia. Brygada 2506 straciła 114 żołnierzy zabitych i ponad 1000 wziętych do niewoli i 10 lotników. Ponadto śmierć ponieśli dwaj agenci CIA (Angus K. McNair i Howard F.Anderson), straceni po bitwie, oraz 4 lotników Gwardii Narodowej, którzy pilotowali niektóre samoloty. Siły reżimu Castro straciły od 2000 do 5000 żołnierzy. Znaczna część jeńców wziętych podczas inwazji zostało zamordowanych, niewielki ułamek, rannych i wymęczonych, deportowano do USA.

Próba inwazji nie tylko nie doprowadziła do obalenia Fidela Castro, ale wręcz umocniła jego władzę - podczas konferencji OPA Che Guevara przesłał notatkę do Kennedy’ego – „Dziękuję za Zatokę Świń. Przed inwazją, rewolucja była słaba. Teraz jest silniejsza. Teraz jest silniejsza niż kiedykolwiek”. Zgodnie z przewidywaniami OPA Kuba, przyparta do muru, jeszcze bardziej zbliżyła się do ZSRR – współpraca militarna tych dwóch państw, drażniąca USA, doprowadzi do kryzysu kubańskiego w 1962 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Guerra Civil Española - hiszpańska wojna domowa (1936-39) - przyczyny, przebieg i skutki.

Zapomniany triumwir...